Banana Beach
Szeroka, piaszczysta plaża, jedna z najbardziej lubianych na całej wyspie.
Jedna z najbardziej popularnch plaży na Zakynthos, całkowicie zorganizowana - do tego stopnia, że na plażę turystów dowożą specjalne, żółte autobusy. Autobusy są bezpłatne, odjeżdżają z wyznaczonych miejsc o konkretnych godzinach, które możecie sprawdzić tu -
O ile dojazd autobusem jest bezpłatny, należy mieć na uwadze, że leżaki i parasole są już wypożyczane za dodatkową opłatą
- zwykłe leżaki (2) + parasol - 7 euro, leżaki z materacem + 1 parasol 10 euro. Łóżko z baldachimem - 20 euro.
Oczywiście można na plaży położyć się na ręczniku, ale na plaży obowiązuje zakaz spożywania własnych napoi i jedzenia, w te należy się zaopatrywać w restauracji/barze plażowym. Sama plaża w sobie jest bardzo zadbana, piaszczysta, długa i szeroka. Jest to dosyć wietrzne miejsce, dlatego też na miejscu jest bogata oferta sportów wodnych.
Łagodne wejście do morza będzie odpowiadało rodzinom z małymi dziećmi.
Przy plaży (około 150-200 metrów) jest duży, bezpłatny parking.
Blue Caves - Błękitne Groty
Błękitne groty, to unikatowe formacje skalne znajdujące się w północnej części wyspy, na Przylądku Skinari.
Nazwa ‘blue’ - niebieskie, wzięła się z wody, która w promieniach słońca przybiera nasycony, błękitny kolor. Do jaskiń można się dostać jedynie drogą morską - wypożyczoną łodzią lub z wycieczką zorganizowaną.
W drugim przypadku są dwie opcje - wycieczka w pełni zorganizowana z transferem z hotelu lub bardziej indywidualna opcja - wykupienie samego rejsu.
Rejs do Blue Caves
Do jaskiń najlepiej udać się z miasteczka Agios Nikolaos. Po dojechaniu do niego można wykupić w którymś z wielu punktów rejs do Blue Caves LUB łączony rejs do Blue Caves oraz do Zatoki Wraku (Navagio).
Co istotne - nie ma możliwości wypożyczenia samemu łodzi w tym miejscu i wypłynięcie w obydwa miejsca samemu, Zatoka Navagio jest po drugiej stronie wyspy i dopływanie tam samemu nie jest możliwe.
Ceny we wrześniu 2020 we wszystkich punktach sprzedających były te same i wynosiły 25 euro od osoby. Rejs łączony do Blue Caves i Błękitnych Grot kosztował około 45 euro.
W przypadku rejsu tylko do Blue Caves, w zależności od dokładnego planu, rejs trwa około 1h-2h i w jego trakcie jest kilka przerw na pływanie.
Co istotne - jedynie wybierając tę opcję będziecie wpływać do wnętrza grot - statki, które płyną do Navagio są za duże, aby móc do nich wpłynąć.
My mieliśmy to szczęście, że nasz zorganizowany rejs w praktyce okazał się prywatny, bo reszta osób wtedy obecnych zdecydowała się na rejs łączony, przez co na łodzi byliśmy tylko my i pani kapitan :)
Rejs był przyjemny, groty ładne. Osobiście nie zdecydowaliśmy się na pływanie, bo perspektywa całego dnia w soli była dla nas średnio atrakcyjna ;-)
Informacje praktyczne:
Auto można zostawić przy drodze lub w porcie na końcu miasteczka.
Dobrze jest wziąć ze sobą coś do picia oraz - jeśli planujecie pływać - kostium kąpielowy i sprzęt do snorkelingu.
Rejsów nie trzeba wcześniej rezerwować, wystarczy podejść do któregoś z wielu punktów, które sprzedają bilety.
My planowaliśmy sami wypożyczyć łódź w Agios Nikolaos i popłynąć do Blue Caves i Navagio, jest to niemożliwe. Jeśli chcecie zobaczyć zarówno Blue Caves, jak i Zatokę Wraku, dobrą opcją jest łączony rejs z Agios Nikolaos.
Drugą opcją jest rejs z Porto Vromi - wówczas popłyniecie z drugiej strony, zahaczając również o tzw. Twarz Posejdona. Nie jest to must see, ale jeśli chcecie cały dzień przeznaczyć na wycieczkę morską, to jest to fajna opcja.
Cameo Island
Tzw. Wyspa Ślubów to maluteńka, prywatna wyspa na południu wyspy w miejscowości Agios Sostis, sąsiadującej z popularnym Laganas,połączona jest z lądem drewnianym mostkiem.
Niegdyś połączona z lądem, odłączyła się od niego po jednym z trzęsień ziemi.
Wysepka, na której niegdyś znajdowała się popularna na wyspie dyskoteka, od lat znana jest jako wyspa ślubów, a wszyscy kojarzą ją z białymi płótnami, które powieszone, powiewają na wietrze dając jednocześnie nieco cienia, ale przede wszystkim stanowiąc dekoracje.
Wstęp na wyspę jest płatny - 5 euro, ale na pamiątkę dodaje się breloczek z pamiątkowym zdjęciem.
Na wyspie jest malutka plaża (kamienista) oraz bar. C
ałe miejsce ma nietuzinkowy i bardzo romantyczny klimat, nie bez powodu jest bardzo popularne na sesje zdjęciowe oraz same śluby.
Informacje praktyczne:
Samochód najlepiej zaparkować w porcie w Agios Sostis.
Wstęp na wyspę wynosi 5 euro - po przejściu mostka opłaca się bilet, a po przejściu kilkunastu metrów robione jest pamiątkowe zdjęcie - w drodze powrotnej odbiera się breloczek ze swoim zdjęciem.
Dafni Beach
Dafni to położona na południowym wschodzie wyspy plaża, jedna z tych, na której wylęgają się znajdujące pod ochroną żółwie Caretta-Caretta.
To, co jest charakterystyczne dla plaży Dafni - poza żółwiami, to dosyć ciężki dojazd - prowadzą do niej 2 drogi, obydwie dosyć wymagające. Początkowo jest na nich asfalt, który jednak po czasie zmienia się w szuter, ponadto droga jest kręta, stroma i wąska - jeśli nie czujecie się pewnie za kierownicą, lepiej tę plażę sobie odpuścić.
Nie polecamy też wybierać się quadem, chyba, że macie spore doświadczenie w prowadzeniu go.
Plus za to jest taki, że plaży nie ma dużych tłumów, jest spokojnie.
Na miejscu jest kilka restauracji - wejście na plażę prowadzi przez nie właśnie, auto można zostawić na bezpłatnym parkingu - uwaga - jadąc od strony wschodniej, na miejscu jest jeden parking, który należy do restauracji - jeśli wybierzecie tę drogę, to możecie na nim bezpłatnie zaparkować, ale i zakupić coś w tavernie.
My w niej (restauracja z zawieszonymi pod sufitem kapeluszami) skosztowaliśmy kilka przystawek, były ok.
Plaża jest piaszczysta, ale jest na niej sporo kamyczków, nie jest to jasny, mięciutki piasek, jak np. na Banana Beach.
Plusem jest duża ilość zieleni - jeśli nie chcemy siadać na leżaku pod parasolem, można wykorzystać cień, jaki dają drzewa na plaży.
Poza leżakami i parasolami do wynajęcia, są również dostępne prysznice, a toalety są w restauracjach. uwaga- jeśli jesteście klientem restauracji, nie musicie osobno opłacać leżaków i parasola. Na wschód od głównej plaży znajduje się plaża nudystów.
Jak wspomnieliśmy, na plaży wylęgają się żółwie Caretta-Caretta, dlatego też w tym miejscu jest utworzony Narodowy Park Morski.
Więcej informacji o żółwiach Caretta-Caretta na wyspie znajdziecie w osobnym artykule, który niebawem zostanie przygotowany.
Gerakas Beach
Bardzo popularna, piaszczysta plaża na wyspie, główne miejsce wylęgu żółwi Caretta-Caretta.
Plaża Gerakas znajduje się na południowym wschodzie wyspy, na terenie Vasillikos, jest długa, szeroka i piaszczysta.
Przy plaży znajduje się bardzo duży, bezpłatny parking, oddalony od samej plaży około 200 metrów, zejście na plaże jest po drewnianej kładce - w tym miejscu również rozpościera się panorama plaży, na której - w okresie lęgowym - doskonale widać całą masę miejsc, w których złożone są jaja żółwi -miejsca te oznaczone są specjalną drewnianą konstrukcją, która ma na celu ochronę gniazd.
Zejście do wody jest łagodne, piasek jest przyjemny i drobny.
Można wypożyczyć leżaki i parasole, jednak poza tym plaża nie jest zagospodarowana, nie znajdziecie na niej żadnego baru, restauracji, podobnie rzecz ma się z toaletami i prysznicami.
Niemniej, kilka restauracji znajduje się niedaleko plaży, więc jeśli zgłodniejecie, jest gdzie zjeść.
Plaża należy do tych z rodzaju spokojnych, ze względu na utworzony tu Morski Park Narodowy, nie ma tu głośnej muzyki, imprez itp.,
Inne obostrzenia to zakaz wstępu na plażę na pół godziny przed zachodem słońca do godziny 07:00.
Marathonisi
Marathonisi, inaczej zwana ‘Wyspą żółwi’, to malutka wysepka położona w zatoce Laganas będąca pod ochroną Morskiego Parku Narodowego Zakynthos.
Jedynymi mieszkańcami wyspy są żółwie Caretta-Caretta, których wysepka jest jednym z głównych miejsc wylęgu na Zakynthos, jednak niech Was nie zwiedzie fakt bezludności wyspy; w sezonie bowiem odwiedzą ją cała masa turystów pragnących zobaczyć miejsce, które - zwłaszcza na zdjęciach z powietrza - do złudzenia przypomina Malediwy, a przede wszystkim spotkać żółwie morskie.
Na wyspie znajdują się 2 plaże, jedna piaszczysta i na tej żółwie składają swoje jaja, druga kamienista. Około 95 % wyspy jest ‘zamknięte’, należy mieć na uwadze, że plaży piaszczystej dostępnej dla ludzi jest mało, reszta jest odgrodzona, aby gniazda nie zostały zniszczone.
Mimo faktu, że na wyspie nie żadnych zabudowań itp., możecie na niej zaopatrzyć się w napoje - przy brzegu cumują sklepo-bary, serwujące napoje bezalkoholowe i alkoholowe, lody itp.
Na Marathonisi można się dostać na 2 sposoby - wycieczką zorganizowaną z Keri lub Marathis albo wynajętą łodzią.
My wybraliśmy własny transport i ten sposób polecamy - możecie tym sposobem popłynąć nie tylko na wyspę, ale też popływać na Zatoce Laganas i udać się w kierunku jaskiń Keri.
Generalnie taka wyprawa jest bardzo przyjemna, jedyne co trzeba, to oszacować, ile chce się przeznaczyć na nią pieniędzy i następnie w zależności od tego wypożyczyć łódź - większe z mocniejszymi silnikami są droższe (ale i szybsze, a to jest związane z drugą kwestią, jaką jest czas), cena zależy też od długości wynajmu.
My naszą łódź wynajęliśmy zaraz przy wjeździe do Keri, jeszcze zanim widać było zabudowania. Wcześniej zrobiliśmy rozeznanie, porównaliśmy ceny, łodzie i zakres ubezpieczenia - pamiętajcie, żeby wypożyczana łódź była w pełni ubezpieczona!
Łódź wypożyczyliśmy na kilka godzin, aby spokojnie dopłynąć do jaskiń, opłynąć Marathonissi, poplażować na niej chwilkę i popływać z maską, ale plażowanie nie trwało długo - ilość ludzi i to, że co chwila ktoś przechodził obok średnio nam odpowiadały, a że mieliśmy łódź, stwierdziliśmy, że trzeba ją wykorzystać - popłynęliśmy na drugą stronę wyspy, zacumowaliśmy i oddaliśmy się błogiemu relaksowi na morzu :)
Niedaleko nas była tylko jedna łódź, która szybko odpłynęła, raz też przypłynął większy stateczek wycieczkowy - turyści skakali z niego do wody, trwało to około 15 minut i po tym czasie znów byliśmy sami.
Ważne - jeśli w trakcie tej eskapady musicie być pod telefonem, miejcie na uwadzę, że im dalej się wypływa w kierunku jaskiń Keri, tym sygnał jest słabszy, a w końcu znika całkowicie.
Przy Marathonissi jest już ok.
Wskazówki i informacje praktyczne:
Do wypożyczenia łodzi nie potrzebujecie uprawnień; na miejscu jest szybkie szkolenie, obsługa i prowadzenie łodzi jest banalne i nie powinno sprawiać nikomu problemu przy dobijaniu do Marathonissi, przy cumowaniu i parkowaniu łodzi pomaga pan, który na miejscu pracuje - mile widziane jest zostawienie mu napiwku koniecznie zabierzcie ze sobą sprzęt do snorkelingu przestrzegajcie rad i wskazówek wypożyczalni łodzi, zwłaszcza z pilnowaniem odległości od brzegu, skał itp.,
Jeśli planujecie snorkeling przy plaży na Marathonisi, musicie bardzo uważać - to, że każdy może wypożyczyć łódź jest fajne, ale niestety nie każdy zawsze postępuje rozsądnie, sporo osób chcąc dopłynąć łodzią do brzegu nie rozgląda się, w wodzie z kolei pływając z maską i rurką nie zawsze widać, czy ktoś na nas płynie - z tego powodu radzimy pływać tam, gdzie łodzi jest najmniej, a dodatkowo co chwile wynarzuć się, żeby zbadać sytuację.
Nawet jeśli nie zobaczycie żółwia (nam nie było to dane), wysepka jest bardzo fajna i warta odwiedzenia :)
Keri
Keri to miasteczko, tradycyjna wieś, kurort turystyczny, jezioro, przylądek oraz jaskinie, a do tego i inne znane, ciekawe miejsca, jak np. latarnia morska.
Keri położone jest na południu wyspy i jest to jej najbardziej wysunięta na południe część.
Stara wioska położona jest na wzgórzu, natomiast nowa część - turystyczna, znajduje się w okolicach portu. W 1953 roku, kiedy wyspę nawiedziło trzęsienie ziemi, większość domów w Keri rozpadła się, niestety latem 2019 roku, część z tych, które się ostały, ale też lasy Keri bardzo ucierpiały w trakcie pożaru.
Miejsce to jednak w dalszym ciągu jest przepiękne, o czym najłatwiej się przekonać z punktu widokowego położonego w okolicach starej części Keri.
Niestety latarnia morska, która w tym miejscu się również znajduje, od jakiegoś czasu nie jest dostępna do zwiedzani - jej teren jest ogrodzony, klucz trzymają urzędnicy.
Nie oznacza to jednak, że nie warto się tu wybrać - latarnia to jedno, ale przede wszystkim najpiękniejszy jest w tym miejscu widok, o czym możecie przekonać się patrząc na poniższe zdjęcia :)
Na 'tarasie' widokowym znajduje się bar, który otwierany jest tylko na zachód słońca - wejście na ten teren jest możliwe wyłącznie od 17:00, wtedy otwierana zostaje brama i można wjechać na duży, darmowy parking.
Jeśli chcecie przejść na punkt widokowy - a po to tutaj przyjechaliście ;) należy coś zakupić w auto-barze. Rodzina, która prowadzi ten punkt, zajmuje się również ekologicznymi uprawami, przy podziwianiu zachodu słońca możecie pospacerować, powąchać tymianek, oregano, czy bazylię :)
Naszym zdaniem widok z punktu widokowego jest must see na wyspie, zachód słońca to raz, jednak widok majestatycznych skał i błękitnej wody robi niesamowite wrażenie.
Wieś Keri to wąskie uliczki, domy z kamienia i przemili mieszkańcy, miasteczko - nowa część, to port z tawernami i restauracjami oraz plaża Keri - długa i wąska, piaszczysto-kamienista.
Z portu możecie udać się na pobliską Marathonissi, co również polecamy.
Z tego względu, że wybrzeże Keri to wysokie klify, do malowniczych skał wystających z morza można jedynie dostać się drogą morską.
Korakonisi
Korakonisi to położone na wschodniej części wybrzeża, ukryte miejsce pośród skalistego wybrzeża.
Jest to połączenie dużej formacji skalnej, której częścią jest łuk skalny, całość jest wysoka na około 20 metrów i z lądem połączona jest jedynie wąskim przesmykiem. Woda pomiędzy nimi mieni się w bajecznych barwach zieleni i turkusu, na skałach dookoła można usadzić się z ręcznikiem, miejsca nie jest super dużo, jednak z racji tego, że Korakonissi nie jest na trasie żadnych autobusów itp., i można tu jedynie dostać się własnym środkiem transportu, nie jest super popularne, dzięki temu nie ma tu wybitnych tłumów i jakieś miejsce zawsze powinno się znaleźć.
Na część wysokiej skały można przejść, jednak nie jest do super bezpieczne (w tym sensie, że nie puszczalibyśmy tam dzieci), jeśli jednak zdecydujecie się, zabierzcie najlepiej buty do wody, które i tak w tym miejscu, jeśli chcecie również popływać, będą niezbędne.
Niemniej, wspinać wyżej, w kierunku ‘okna’ skalnego już nie radzimy.
Do serca Korakonissi prowadzi ścieżko-schodo-chodniczek z barierką (jednak nie wyglądającą na bardzo wytrzymałą), jeśli podróżują z Wami osoby z ograniczeniami ruchowymi, mogą podejść na tyle blisko, żeby móc przyjrzeć się pięknu tego miejsca.
Korakonisi jest oznaczone na mapie google, więc możecie tam dojechać z nawigacją, ważne jednak, żeby mapę wcześniej załadować, bo w tej okolicy nie ma zasięgu.
Do Korakonissi prowadzi wąska droga, sama plaża jest niezagospodarowana, w pobliżu nie ma żadnego sklepu, więc ważne, żeby zakupy zrobić znacznie wcześniej.
Na szczęście zaraz nad Korakonissi jest knajpka, w której można się czegoś napić, przekąsić i skorzystać z toalety.
Ważne - niestety było wiele przypadków włamań do samochodów pozostawionych przy Korakonissi, pamiętajcie, żeby nie zostawić w samochodzie żadnych wartościowych rzeczy.
Miejsce 10/10
Plakaki
Niejedna osoba, która postanowi odwiedzić Plakaki, z pewnością stwierdzi, że jest to raj na ziemi, choć droga do niego nie jest usłana różami.
Czym jest owo miejsce?
To nieduża zatoka na południowo zachodnim wybrzeżu wyspy, ukryta pośród białych, stromych klifów. To schowane przed światem miejsce, które zachwyca swoją dzikością, spokojem, jaki się tu zastaje i przepięknym krajobrazem.
Nie znajdziecie tu piaszczystej plaży, ani plaży w ogóle, co nie oznacza jednak, że nie można tu pływać i oddać się błogiemu relaksowi :)
Do krystalicznie czystej wody można zejść po stromych skałach, a na tych płaskich i gładkich można się położyć. Jeśli macie zamiar schłodzić się tu w morzu, weźcie maski do pływania - jest tu co oglądać!
Dojazd do Plakaki prowadzi wąską, ale asfaltową drogą - jest to również jedno z miejsc bez zasięgu telefonii komórkowej, więc pobierzcie wcześniej mapę google.
Parking jest dosyć duży, szutrowy i bezpłatny, natomiast droga prowadząca do zejścia nie jest oznakowana - oznaczyliśmy ją na zdjęciu.
Po około 5-10 minutowym spacerze dochodzi się do skraju wybrzeża i od tego miejsca zaczyna się cięższa droga - KONIECZNIE miejcie ubrane inny buty niż japonki, czy klapki - znacznie lepiej sprawdzą się tu buty turystyczne.
Ścieżka prowadząca w dół jest stroma, wąska, śliska i dosyć niebezpieczna.
Osoby, które mają problemy z poruszaniem się nie powinny się do niej zabierać.
Przejście - wolnym tempem, bo jedynie to wchodzi tu w rachubę, zajmuje około 15-20 minut, wzdłuż ‘ścieżki’ miejscami jest prowizoryczna linka, której można się złapać (podobnie jak wystających konarów), ale pamiętajcie, żeby najpierw sprawdzić, czy jest to bezpieczne i wytrzymałe w danym miejscu.
Gdy będziecie już przy samym białym klifie, trzeba na niego zeskoczyć; widok, który ukaże się Wam, jest zapiera dech w piersiach!
Wskazówki:
- Na Plakaki mocno wieje, jeśli macie na sobie kapelusz, to najlepiej zostawcie go w samochodzie.
- Miejsce jest całkowicie dzikie, kupcie wcześniej i zabierzcie ze sobą napoje, ewentualnie coś do jedzenia.
- Koniecznie ubierzcie sandały turystyczne lub inne pełne buty, jeśli chcecie pływać, to również buty do wody.
- Nie zostawiajcie kosztowności w samochodzie.
- Na Plakaki nie ma zasięgu.
- Miejsce jest zachwycające i wolne od tłumów (my byliśmy tam sami), ale nieodpowiednie dla małych dzieci i osób z ograniczeniami ruchowymi.
Porto Roxa
Porto Roxa to nieduża zatoka położona na zachodnim brzegu wyspy zatoka, niedaleko Limnionas.
Jest to kolejne dziewicze miejsce - choć nie aż tak, jak np. Plakaki, które zachwyca widokami i krystalicznie przejrzystą wodą idealną do snorkelingu.
Główna część Porto Roxa jest częściowo zagospodarowana - w dół zatoki prowadzą schodki, a na samym dole znajduje się drewniana platforma, na której można położyć się i z której można skakać do wody -do tej prowadzi też ścieżka, więc mniej odważni mogą do morza normalnie wejść, bez skakania.
Przed ‘wejściem’ na ‘Porto Roxa’, mija się kilka restauracji, po prawej stronie jest też skalista plaża, o ile plażą można to nazwać - są przy niej poustawiane leżaki oraz - nieco bliżej morza - łóżko-leżaki, jednak kąpiel w morzu jest tu raczej niemożliwa, a jeśli nawet, to dojście do morza nie będzie przyjemne.
Miejsce jednak jest bardzo malownicze, woda rozbija się tu o skały, jeśli szukacie punktu bez ludzi, w którym można porobić ciekawe miejsca, to Porto Roxa do takich zdecydowanie należy.
Leżaki i parasole są tu w cenie - wystarczy zamówić coś w restauracji. Parking jest duży i bezpłatny, na miejscu nie ma zasięgu.
Porto Limnionas
Kolejne ‘must see’ na wyspie, ukryta pośrod skalistego wybrzeżą, dziewicza perełka - mała zatoczka z wodą w barwach jak z bajki.
Porto Limnionas znajduje się na zachodnim brzegu wyspy, około 15 minut jazdy samochodem z Agios Leon.
Nie ma tu piaszczystej plaży, są natomiast skały i trochę betonu, na którym można się rozłożyć z ręcznikiem. Jeśli jednak preferujecie wygodniejszą opcję, kilka metrów wyżej jest restauracja, która na tarasach na różnych poziomach, poustawiała leżaki i parasole, można więc całkiem wygodnie oddać się relaksowi, a do tego coś przekąsić i się czegoś napić :)
Do morza schodzi się tu po skałach, w związku z tym buty do wody są niezwykle pomocne.
Ci, którzy dosyć dobrze pływają lub zabiorą sprzęt do snorkelingu, mają pod wodą co oglądać, dodatkowo jest tu jaskinia podwodna, więc jest i co odkrywać :)
W dół zatoki prowadzą betonowe schody, parking jest nieco wyżej, bezpłatny, szutrowy.
Przygotujcie się na zimną wodę w tym miejscu :)
Porto Vromi
Spokojne miejsce zlokalizowane w zachodniej części wyspy, popularne głównie ze względu na odbywające się stamtąd rejsy do Zatoki Wraku. Porto Vromi dzieli się na 2 części - Porto Vromi Maries oraz Anafonitria. Mimo tego, że obydwa miejsca są bliziutko siebie, to żeby dostać się z jednej na drugą drogą lądową, trzeba przejechać 16 km - droga prowadzi serpentynami w górę i w dół. W jednym i drugim miejscu są malutkie plaże oraz bar.
Xigia Beach
Plaża Xigia położona jest na północnym wschodzie wyspy, a rozpoznać można ją po dwóch rzeczach - pięknym widoku oraz charakterystycznym zapachu siarki.
Znajdujące się pod wodą ujścia siarki sprawiają również, że woda ma tu inną barwę i jest mętna, jednak nie tak, jak np. w woda w Bałtyku; jest ona w pięknych odcieniach błękitu oraz bieli.
Zapach siarki jest już wyczuwalny z drogi, a im bliżej jest się plaży, tym jest ostrzejszy - jako, że siarka ma mocny zapach, w wielu źródłach możecie znaleźć informację, że na plaży po prostu.. śmierdzi. Naszym zdaniem na początku owszem, ‘pachnie’ mocno, ale nos dosyć szybko przyzwyczaja się do nowej woni i można cieszyć się z dobrodziejstw naturalnego SPA - siarka ma bardzo dobry wpływ na skórę, po dłuższej kąpieli w morzu w tym miejscu, czuć jej wyraźne wygładzenie :)
Xigia to w zasadzie dwie plaże, ta bardziej popularna jest bliżej drogi - miejsce jest bardzo dobrze oznaczone, część samochodów jest zaparkowanych już przy głównej drodze, ale jest i właściwy parking - zrobiony tuż przy kantynie ciut niżej, bezpłatny i całkiem spory.
Kantyna o polsko brzmiącej nazwie ‘Magda’ usytuowana nieco niżej od jezdni, możecie tu kupić zimne napoje i również coś zjeść, ceny są bardzo przystępne.
Ponieważ plaża jest około 150 metrów w dół, tawerna stworzyła prowizoryczną windę towarową i dzięki temu można zamawiać napoje, lody itp. z plaży bez potrzeby udawania się bezpośrednio do baru :) Xigia jest z dwóch stron ogrodzona potężną skałą-lądem, co pięknie wygląda z tarasu widokowego, sama w sobie nie jest dużych rozmiarów, więc jest na niej dosyć tłoczno.
Jest to plaża żwirowo-kamienista, dodatkowo w wodzie są duże głazy - koniecznie trzeba mieć ubrane buty do wody, bywa w niej ślisko, radzimy też uważanie do niej wchodzić, bo ze względu na obecność siarki, a przez to słabą przejrzystość, łatwo jest kopnąć w skałę pod wodą.
Plaża nie będzie też odpowiednia dla małych dzieci - bardzo szybko jest tu głęboko.
Zejście na plażę jest z poziomu drogi, przechodzi się przez taras kantyny, następnie w dół prowadzą schodki i na samym końcu betonowa droga.
Na plaży dostępne są leżaki.
Druga plaża Xigia nosi nazwę ‘Little Xigia’ - ‘Mała Xigia’, choć wcale nie mniejsza od głównej Xigi. Zapach siarki - choć mniejszy, również jest tu wyczuwalny. Ta plaża znajduje się bardziej na południe wyspy, około 2km dalej.
Zakynthos Miasto
Zakynths Town, czyli Zakythos Miasto, zwane również ‘Zante’ jest stolicą wyspy, a zarazem jej największym miastem.
Liczba mieszkańców miasta wynosi około 16 000, co stanowi blisko 40 % populacji całej wyspy.
Zante, położone u podnóży wzgórza Bohali, to miasto z atmosferą - zwłaszcza wieczorami, typową dla greckich miasteczek pełnych gwaru, rozmów i dobrego jedzenia.
Część miasta pod względem architektonicznym jest dosyć przeciętna, ale jest tu również wiele perełek. Miasto wyglądało zupełnie inaczej przed 1953 - wtedy wyspę nawiedziło potężne trzęsienie ziemi, które stolicę zniszczyło niemal doszczętnie.
Jeśli kojarzycie Kerkirę - stolicę Korfu, to według starszych mieszkańców wyspy, Zakynthos Town było bardzo podobne, a wręcz jeszcze piękniejsze. Odbudowane zostało - przynajmniej częściowo, ponownie w weneckim stylu architektonicznym.
W mieście jest część mieszkalna, część ‘zakupowa’ oraz ‘Stare/Nowe miasto’ z kilkoma uroczymi placami z masą restauracji i kawiarenek.
Od strony morza znajduje się port, niestety jednak nie przyjmuje dużych crusierów, jest zbyt mały. Niestety, bowiem narzeka na to wielu Zakintyjczyków - dzięki napływowi 'jednodniowych' turystów, wyspa znacznie zyskałaby na tym ekonomicznie.
Zante warto odwiedzić w ciągu dnia oraz po zmroku, ma wówczas dwie różne twarze - za jednym i drugim razem koniecznie trzeba się udać na wzgórze Bohali, skąd roztacza się przepiękna panorama miasta.
ZWIEDZANIE
Parking
Jeśli przybywacie do stolicy swoim środkiem transportu, warto przejechać się nim po mieście, żeby mieć pogląd, jak całe wygląda - miejcie jednak na uwadze, że część uliczek jest bardzo wąska, jest też wiele ulic jednokierunkowych, jeśli więc nie czujecie się pewnie za kierownicą, najlepiej od razu zaparkować.
Znalezienie miejsca w środku miasta graniczy cudem - polecamy szukać go bez wjeżdżania ‘do środku’. Jadąc od strony północnej (Laganas, Argasii itd.) najlepiej wypatrywać miejsca już na wysokości portu, jadąc dalej dojedzie się w pobliże Placu Solomou - na przeciw niego jest bezpłatny parking
mapa - KLIK
.
Po zostawieniu auta i przejściu na drugą stronę, stoi się na Placu Solomou, gdzie na początku oczom ukazuje się wykonana z brązu grecka Statua Wolności.
W sercu placu stoi z kolei pomnik Dionisosa Solomou, poety znanego z Hymnu do wolności, będącego hymnem narodowym Grecji od 1864 roku.
Solomou był Zakintyjczykiem pochodzenia kreteńskiego - jego ojciec był z Candii, czyli z Heraklionu (Kreta).
Plac Solomou, dosyć pokaźnych rozmiarów, ma prostokątny kształt - poza wspomnianymi posągami, między innymi znajduje się tu jeden z najstarszych zabytków na wyspie, kościół pod wezwaniem Św. Mikołaja (Agios Nicolaos), który przetrwał trzęsienie ziemi jako jedyna budowla na całym placu.
Kościół został wybudowany w 1561 roku, w całości z kamienia.
Co ciekawe, przed trzęsieniem ziemi świątynia mieściła się na wysepce, która połączona była z lądem mostem, po trzęsieniu ta część miasta uległa przeobrażeniu; ruiny częściowo zasypały dno morskie, przy odbudowie miasta całość została zabudowana i tu, gdzie dziś jest plac, niegdyś była woda.
Przez lata, dzwonnica kościoła pełniła funkcję latarni morskiej dla pobliskiego portu, w 1953 roku kościół został poddany renowacji, jednak zachowującej oryginalny, wenecki charakter.
Poza kościołem, przy Placu znajduje się ratusz miejski, budynek Banku Greckiego wybudowany w neoklasycznym stylu, kilka restauracji oraz Muzeum Bizantyjskie.
Muzeum zostało wybudowane w 1959 roku, wstęp kosztuje 2 euro. (http://odysseus.culture.gr/h/1/eh155.jsp?obj_id=3276).
Plac Solomou, mimo, że jest głównym i największym placem na wyspie, niekoniecznie jest najbardziej zapełniony przez ludzi - tak za dnia, jak i wieczorami. Często jednak bawią się na nim dzieci i młodzież, jeżdżąc na rowerach i grając w piłkę.
Nieco wyżej Solomou Square znajduje się kolejny plac - Agiou Markou Square, czyli Plac Świętego Marka, znacznie bardziej klimatyczny, ale też z znacznie większą ilością przebywajacych na nim ludzi.
Po drodze z jednego placu do drugiego mija się wiele restauracji, kawiarni - wieczorami nierzadko z muzyką na żywo.
Plac został odbuowany dokładnie tak, jak wyglądał przed katastrofą. Lata wstecz pełnił on bardzo ważną rolę w społeczności mieszkańców wyspy - było to miejsce publicznych debat, wyrażania swoich opinii i toczenia rozmaitych dyskusji.
Dziś są tu knajpki, restauracje, jest gwarno i tłoczno, zwłaszcza wieczorami, kiedy miasto zaczyna żyć.
Przy Placu mieści się katolicki kościół pod wezwaniem Świętego Marka oraz Muzeum Solomos (http://www.zakynthos-museumsolomos.gr/, wstęp 4 euro), które przede wszystkim zawiera zbiory związane z żywotem Solomosa.
Warto pospacerować po uliczkach miasta, poczuć jego klimat, a kiedy już je zwiedzimy, udać się do wioski Bohali, położonej 3km od miasta - wioska położona jest na wzgórzu, na samej górze mieszczą się ruiny Zamku Weneckiego.
Do wioski prowadzi oznaczona droga, im bliżej celu, tym bardziej stroma i kręta.
Dojechać można pod sam zamek, jednak wieczorem auto należy zostawić wcześniej na bezpłatnym, obszernym parkingu
Po drodze znajduje się kilka znanych na wyspie restauracji oraz punkt widokowy - to miejsce koniecznie należy odwiedzić w ciągu dnia i wieczorem, kiedy zajdzie słońce.
Chcąc zwiedzić zamek, a więc wybierając się tu w ciągu dnia, dojeżdża się pod samą bramę zamkową i tam zostawia samochód - bezpłatnie.
Uwaga - po drodze na wzgórze mija się kilka znaków na ‘view point’, miejcie się jednak na baczności - są to tzw. tourist trap’y’, -pułapki na turystów. Widok jest gorszy, niż w przypadku ‘prawdziwego’ punktu widokowego przy zamku, a wejście dodatkowo płatne :)
Zamek, a w zasadzie ruiny zamku prawdopodobnie pochodzą z 1480 roku, kiedy konstrukcję postawili Wenecjanie, choć jego korzenie sięgają lata wstecz - twierdza powstała w miejscu cytadeli wybudowanej na akropolu spoglądającego na starożytną osadę Psophis.
Zamek, wybudowany przez Wenecjan, pełnił funkcję stolicy za czasów ich panowania na wyspie, jednak niedługo po wybudowaniu został zniszczony w trakcie inwazji Turków na wyspę.
Odbudowany - również przez Wenecjan, został w 1514 roku.
Kolejne prace nad zamkiem miały miejsce w 1812 roku, kiedy na wyspie rządzili Brytyjczycy - dobudowano pewne części, jak baraki, prochownia, czy budynek brytyjskiego parlamentu.
W międzyczasie zamek ulegał mniejszym i większym zniszczeniom przez liczne najazdy oraz trzęsienia ziemi.
Zamek wybudowany był w kreteńskim stylu, wiele osób uważa, że był to projekt pochodzący z Krety - składał się z grubych, kamiennych murów, co świadczy o tym, że zamek w swoim czasie pełnił ważną rolę administracyjną, grube mury miał ułatwiać obronę zamku.
Dziś niestety z zamku zostało niewiele, dosyć dobrze zachowane są więzienie i prochownia oraz część murów, jednak trzeba znacznej wyobraźni, by chodząc po ruinach, widzieć zamek, który niegdyś był w tym miejscu.
Cały teren porośnięty jest lasem sosnowym, plus tego jest taki, że w zasadzie wszędzie jest cień :)
Zwiedzanie zamku możliwe jest codziennie - poza poniedziałkami, od 08:00 do 14:30 (ostatnie wejście o 13:30) , bilet wstępu kosztuje 4 euro.
Zatoka Wraku
Wizytówka wyspy, zdjęcie, które kojarzy chyba każdy, nawet ten, kto na Zakynthos nigdy nie był.
Zatoka Wraku, czyli Navagio Beach, plaża Navagio, to miejsce, które odwiedzić trzeba, a można je poznać z dwóch stron - z góry z widokiem na wrak statku oraz z dołu - z samej plaży.
My zachęcamy do jednego i drugiego.
Historii o tym, jak statek znalazł się w miejscu, w którym dziś jest, czyli na plaży Agios Giorgos, choć tej nazwy już nikt nie używa, jest bez liku.
Najbardziej popularna mówi o tym, iż statek był statkiem przemytniczym, którym szmuglowano nielegalny alkohol, papierosy, a nawet ludzi. Według tej teorii, statek był ścigany przez greckie władze i w trakcie ucieczki rozbił się o skały.
Statek, który dziś jest całkowicie zardzewiały, to w rzeczywistości noszący nazwę MV Panagiotis, którego kapitanem w owym czasie był Charalambos Kompothekras–Kotsoros pochodzący z Kefalonii, i który kilka lat temu opowiedział, jaka jest prawdziwa historia wraku, która - być może ku rozczarowaniu niektórych, aż tak ekscytująca nie jest.
Ów statek dnia 02 października 1980 roku odbywał rejs z portu Argostolii na Kefalonii do portu Durrës w Albanii. W drodze powrotnej załogę złapała bardzo zła pogoda, w jej następstwie pojawiło się kilka poważnych awarii mechanicznych, kapitał podjął decyzję o dobiciu statkiem do brzegu, najbliżej znajdowała się plaża Agios Giorgos, więc padło na nią.
Kapitan statku niezwłocznie o wypadku poinformował władze, jednak ze względu na to, że dostęp do plaży był wyłącznie od strony morza, załoga statku nie była w stanie chronić go przed złodziejami i innym niebezpieczeństwem, w rezultacie czego części statku, takie jak radar, radio itp., zostały rozkradzione.
Fakt ten również został zgłoszony, wkrótce potem rozpoczęto śledztwo i przeszukania, dzięki którym znakomitą część skradzionych dóbr udało się znaleźć w okolicznych wioskach, 29 osób zostało w związku ze sprawą postawionych przed sądem i ukaranych.
Wrak miał być usunięty z plaży, jednak okazało się to niemożliwe z wielu powodów. Po latach okazało się, że fakt pozostawienia statku w miejscu rozbicia przyniósł wyspie dużo dobrego - na plażę zaczęli przybywać liczni turyści, a miejsce to stało się ikoną Grecji, jednym z najczęściej fotografowanych miejsc w Europie i na świecie.
Lata jednak robią swoje i korozja wraku coraz mocniej postępuje - dziś wrak jest całkowicie zardzewiały, rozpada się, a niestety turyści nie pomagają - mimo, iż zakazy wchodzenia na niego są dobrze widoczne, gro ludzi i tak je ignoruje, wchodzi do wraku, na wrak, wspina się po nim, byle by zrobić pamiątkowe zdjęcie.
Fakt, iż taki proceder jest niebezpieczny, bo wrak w każdym momencie może się zawalić, zdaje się na niektórych nie wpływać.
Grecki Departament Dziedzictwa Kulturowego planuje ochronę wraku, mówiono o odgrodzeniu go oraz o zatrudnieniu ratownika, który pilnowałby na plaży bezpieczeństwa oraz wraku, jednak do tej pory żadnego z tych przedsięwzięć nie uczyniono.
Abstrahując od statku, plaża sama w sobie jest przepiękna, dodatkowo za sprawą wapiennego dna morskiego, kolor wody jest tu niepowtarzający - jest to mleczny odcień błękitu, który - zwłaszcza w promieniach słońca - wygląda jak podkoloryzowany w photoshop’ie.
Na początku pisaliśmy o dwóch sposobach zwiedzania Navagio - z góry oraz dołu, poniżej przedstawiamy wskazówki na zorganizowanie jednego i drugiego sposobu.
Oglądanie plaży z góry
Na wstępie trzeba zaznaczyć, że jeśli chcecie zobaczyć plażę i z góry i od dołu, to najlepiej podzielić to na dwa dni. Chcąc dojechać do klifów, z których jest widok na zatokę, należy wypożyczyć auto (odradzamy quady, skutery itp.) lub udać się na wycieczkę zorganizowaną, jednak my polecamy zwiedzanie indywidualne, bez tłumów i w swoim tempie.
Punkt widokowy znajduje się w północno-zachodniej części wyspy, należy dojechać w to miejsce:
Znajduje się tam bezpłatny parking.
Kierując się w kierunku klifu, zobaczycie niedużą platformę - zazwyczaj z długą kolejką do niej. Platforma, choć raczej bezpieczna, niestety nie oferuje pełnego widoku w dół na plażę, jeśli tę chcecie w pełni zobaczyć, należu udać się szlakiem w kierunku północnego końca klifu.
UWAGA Trasa ta nie jest bezpieczna ani super łatwa/wygodna.
Jeśli już się na nią zdecydujecie, pamiętajcie, żeby ubrać inne buty niż japonki itp., idzie się wąską, kamienistą ścieżką, zazwyczaj pełną ludzi, z którymi trzeba się wymijać. Jeśli macie zamiar iść z dzieckiem (choć odradzamy), to bezwzględnie musi Was słuchać i nie zbliżać się do krawędzi.
Miejcie na uwadze, że wielokrotnie zdarzyło się już, że fragment ściany się osunął do morza, były przypadki śmiertelne. Przejście do miejsca, w którym widok jest już co najmniej satysfakcjonujący trwa około 10- 20 minut, w zależności od tłumów na trasie.
KIEDY?
Najwięcej ludzi przybywa to w godzinach okołopołudniowych, wtedy również zatoka jest w pełnym słońcu i wygląda najpiękniej. Jeśli przyjedziecie po południu, ludzi będzie mniej, ale na plaży będzie cień - oczywiście w dalszym ciągu widok jest zachwycający (oceńcie sami poniżej ;)),ale kolor wody nie jest już aż tak mleczny.
Rano ludzi również jest mniej, jednak też trzeba trafić w moment, kiedy plaża jest JUŻ w promieniach słońca.
Przy parkingu znajduje się też kilka punktów z lokalnymi wyrobami, jeśli zamierzacie się w coś zaopatrzyć, podchodźcie do zakupów ostrożnie - niestety niektórzy sprzedawcy sprzedają sztuczny miód :( Odnośnie słynnego miodu z Zakynthos powstanie zresztą osobny artykuł :)
Zatoka z dołu
Najważniejsza informacja jest taka, że na plażę można się dostać jedynie drogą morską.
Na początek kilka praktycznych informacji odnośnie samej plaży:
- plaża jest kamienista, konieczne są buty do wody lub przynajmniej japonki (nie zostawiajcie ich na statku).
- kamienie są gorące i ostre, chodzenie po nich na bosakach wiąże się z bólem.
- kamienie są również w wodzie, dlatego warto mieć buty do wody, w których możecie się swobodnie ruszać tak w niej, jak i na lądzie.
Większość statków dobija niedaleko plaży, wypuszczają turystów na ląd - schodzi się po drabince do wody, i odpływają - wszystkie rzeczy, których możecie potrzebować na plaży zabierzcie na nią ze sobą.
Plaża jest dzika, niezagospodarowana - zaopatrzcie się wcześniej w wodę do picia.
W morzu jest szybko i nagle głęboko; jeśli wybieracie się na plaże z dziećmi lub osobami, które nie potrafią pływać, miejcie je cały czas na oku.
Nie wchodźcie na wrak, nie niszczcie go przez pisanie po nim itp.
Jak i skąd się dostać?
Zacznijmy od tego, że my planowaliśmy wypożyczyć łódź i popłynąć sami do Zatoki Wraku, okazało się to jednak w tym czasie niemożliwe.
Agios Nikolaos
Naszym pierwszym krokiem było pojechanie do Agios Nikoalos, chcieliśmy wyruszyć stamtąd, przepłynąć przy Blue Caves, opłynąć północ wyspy i dotrzeć do Navagio od północnej strony.
Plan okazał się być naiwnym - wypożyczoną łodzią nie można bowiem przekroczyć Przylądka Skinari. Ceny za wynajem łodzi w Agos Nikolaos okazały się również mocno wygórowane, więc zdecydowaliśmy się jedynie na rejs do Blue Caves. Z Agios Nikolaos są organizowane rejsy łączone, w trakcie których ogląda się Błękitne Groty (bez wpływania do nich, ponieważ statki płynące do Zatoki Wraku są większe, jednak nie jest to wielka strata).
Koszt takiego rejsu wynosi około 25 euro.
Porto Vromi
Porto Vromi to dwa porty, które nie są połączone ze sobą drogą, rejsy organizowane są i z jednego i z drugiego.
My początkowo pojechaliśmy do portu po prawej stronie - patrząc na mapę;
Po drodze mijaliśmy punkt sprzedaży biletów na statki odbijające z drugiego portu. Po dojechaniu na dół (do portu prowadzi kręta droga, pod koniec mocno stroma) zrobiliśmy rozeznanie cenowe, okazało się, że statki odpływające z drugiego portu są tańsze niespełna 10 euro od osoby.
Uwaga - jeśli przyjedziecie do tego portu, zaparkujecie auto bezpiecznie - pamiętajcie, żeby zostawić je na biegu, zaciągnijcie hamulec ręczny i dodatkowo skręćcie koła w takim kierunku, że gdyby auto zaczęło się staczać, stanie na ścianie. Dla jeszcze większego bezpieczeństwa radzimy za koła położyć kamienie.
Przy drugim porcie (Anafontiria) - z drugiej strony, jest nieduży parking (też bezpłatny), my musieliśmy nieco pokombinować z parkowaniem, ale daliśmy radę.
Bilety na statek, który stąd odpływa kupuje się przy tavernie Sun-set
MAPA - KLIK
Uwaga: przy Porto Vromi, nawet na górzy przy restauracji, jest bardzo słaby zasięg, o internecie można zapomnieć, więc jeśli jest Wam potrzebna trasa, mapa google itp., pobierzcie są wcześniej.
W porcie jest bar na kółkach, możecie się w nim zaopatrzyć w zimne napoje. Na całą wycieczkę zarezerwujcie 2,5 - 3 godziny.